Kontynuując słodki temat, zapodam przepis na sernik, który jest wybitnie pyszny i prosty. Zawsze wychodzi i smakuje każdemu. Przepis dostałam od cioci Wandzi, więc jest sprawdzony przez nas obie :)
Potrzebne składniki:
1kg białego sera sernikowego ( np w wiaderku)
1 szklanka cukru
cukier waniliowy
250g masła
4 jajka
pół szklanki mleka
dwa budynie waniliowe w proszku
kilkadziesiąt herbatników (nieco ponad 1 większe opakowanie)
bakalie wg uznania
2 tabliczki czekolady mlecznej i ćwierć szklanki mleka na polewę
Potrzebne będą także: duży garnek rosołowy, miska i mikser, mały garnuszek do przygotowania polewy, średniej wielkości blacha prostokątna do ciasta.
Sposób przygotowania:
Oddzielamy żółtka od białek, z białek ubijamy pianę.
Na średnim ogniu roztapiamy w dużym garnku masło, dodajemy cukry i mieszamy (może być mikserem). Dodajemy ser i żółtka, znów mieszamy, doprowadzamy do zagotowania i gotujemy 3 minuty. Wrzucamy bakalie (lub nie), wlewamy budyń rozrobiony w połowie szklanki mleka. Gotujemy kolejne 3 minuty. Na tym etapie mikser jest bardzo przydatny, bo eliminuje grudki.
Następnie dodajemy pianę z białek i również mieszamy, gotujemy kolejne kilka minut - masa powinna zgęstnieć.
Blachę wykładamy herbatnikami, na to idzie masa serowa, na wierzch kolejna warstwa herbatników. Odstawiamy do wystudzenia, a w międzyczasie przygotowujemy polewę czekoladową. Nie toleruję gotowych polew kupowanych w torebkach. W małym rondelku na małym ogniu podgrzewamy odrobinę mleka z dwoma pokruszonymi na kostki czekoladami, cały czas mieszamy, aż czekolada się rozpuści i ładnie połączy z mlekiem. Tak przygotowaną gorącą polewę wylewamy na ciasto.
Przy ostatnim podejściu do sernika muszę przyznać, że masa wyszła mi ciut zbyt rzadka ( opakowanie sera było większe - 1,1kg) i sernik lekko się rozpadał. W takim wypadku dobrze jest dodać razem z budyniem ok 2-3 łyżki kaszy manny, która ładnie zwiąże masę.
Zdjęcia brak, bo sernik po prostu rozbiegł się po talerzykach gości ;)
Boom ! in the kitchen
Blog kulinarny z miejscem na życie poza kuchnią. A cooking blog with space for life outside the kitchen.
czwartek, 2 sierpnia 2012
poniedziałek, 30 lipca 2012
Placki z bananami
Moje ulubione, pasują do wszystkich owoców, ale z bananami i syropem klonowym lubię najbardziej.
Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
2 jajka
pół litra mleka
1 łyżka oleju
cukier wanilinowy
5-6 łyżek cukru
pół łyżeczki proszku do pieczenia
2 dojrzałe banany
Sposób przygotowania:
Jajka utrzeć z cukrem i cukrem wanilinowym, dodać połowę mąki, proszek do pieczenia, olej i połowę mleka i cały czas mieszać mikserem. Następnie dodać drugą część mąki i mleka i utrzeć gładkie ciasto do konsystencji jogurtu.
Na sam koniec dodać pokrojone w cienkie plasterki banany lub inne owoce (maliny, jagody, jabłka) w podobnej ilości.
Na rozgrzaną teflonową patelnię wlać odrobinę oleju, rozprowadzić i małą kropelką ciasta sprawdzić, czy jest wystarczająco nagrzana. Następnie na średnim ogniu smażyć do zrumienienia, czyli jakieś 3-4 minuty. Drugą stronę smaży się szybciej.
Ja olej na patelnię wlewam tylko raz, bo wolę placki smażone na sucho, dzięki temu ładnie się rumienią i są lekkie jak chmurka. I co najważniejsze, nic nie przywiera. W środku banan się lekko karmelizuje i pięknie pachnie. Podczas smażenia pierwszej strony na wierzchu pojawiają się bąbelki, to znak, że proszek do pieczenia pracuje.
Gotowe placki zrzucam na talerz, polewam syropem klonowym, sypię cukrem pudrem, i/lub smaruję nutellą ;)
Oprócz egzemplarzy pokazowych, usmażyłam też stosik takich zwykłych brzydali.
Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
2 jajka
pół litra mleka
1 łyżka oleju
cukier wanilinowy
5-6 łyżek cukru
pół łyżeczki proszku do pieczenia
2 dojrzałe banany
Sposób przygotowania:
Jajka utrzeć z cukrem i cukrem wanilinowym, dodać połowę mąki, proszek do pieczenia, olej i połowę mleka i cały czas mieszać mikserem. Następnie dodać drugą część mąki i mleka i utrzeć gładkie ciasto do konsystencji jogurtu.
Na sam koniec dodać pokrojone w cienkie plasterki banany lub inne owoce (maliny, jagody, jabłka) w podobnej ilości.
Na rozgrzaną teflonową patelnię wlać odrobinę oleju, rozprowadzić i małą kropelką ciasta sprawdzić, czy jest wystarczająco nagrzana. Następnie na średnim ogniu smażyć do zrumienienia, czyli jakieś 3-4 minuty. Drugą stronę smaży się szybciej.
Ja olej na patelnię wlewam tylko raz, bo wolę placki smażone na sucho, dzięki temu ładnie się rumienią i są lekkie jak chmurka. I co najważniejsze, nic nie przywiera. W środku banan się lekko karmelizuje i pięknie pachnie. Podczas smażenia pierwszej strony na wierzchu pojawiają się bąbelki, to znak, że proszek do pieczenia pracuje.
Gotowe placki zrzucam na talerz, polewam syropem klonowym, sypię cukrem pudrem, i/lub smaruję nutellą ;)
Oprócz egzemplarzy pokazowych, usmażyłam też stosik takich zwykłych brzydali.
czwartek, 19 lipca 2012
Pieczone warzywa - my love
W przeciwieństwie do mojego męża, latem mogłabym zapomnieć o istnieniu mięsa (oczywiście wyjątkiem jest krwisty stek! ;) ). W poszukiwaniu szybkich i smacznych dań, na Pintereście znalazłam coś tak pysznego i prostego: http://voraciousvander.com/2011/12/05/the-best-way-to-cook-zucchini-and-carrots/
Pieczona cukinia i marchewka. W prawdzie nie jest to konkretny przepis, a jedynie wskazówka, jak szybko i prosto przygotować coś zdrowego.
Potrzebne będą:
2-3 marchewki
1 cukinia
oliwa z oliwek
ulubione przyprawy ( ja wybieram zioła prowansalskie i czerwoną paprykę w proszku)
papier do pieczenia
piekarnik nagrzany do 180 stopni C.
Warzywa kroimy w słupki, układamy na skropionym oliwą papierze do pieczenia. Warzywa smarujemy oliwą, posypujemy przyprawami i do pieca! Po 30 minutach w mieszkaniu już pachnie, a zrumienione warzywa czekają na zjedzenie. Cukinia robi się mięciutka, marchewka staje się słodka, wszystko pachnie ziołami i aż prosi o szybkie zjedzenie :) Nota bene, warzywa zniknęły tak szybko, że nawet nie zdążyłam ich sfotografować po upieczeniu ;) Ale zdjęcie z bloga Voracious Vander oddaje smak i aromat dania.
Pieczona cukinia i marchewka. W prawdzie nie jest to konkretny przepis, a jedynie wskazówka, jak szybko i prosto przygotować coś zdrowego.
Potrzebne będą:
2-3 marchewki
1 cukinia
oliwa z oliwek
ulubione przyprawy ( ja wybieram zioła prowansalskie i czerwoną paprykę w proszku)
papier do pieczenia
piekarnik nagrzany do 180 stopni C.
Warzywa kroimy w słupki, układamy na skropionym oliwą papierze do pieczenia. Warzywa smarujemy oliwą, posypujemy przyprawami i do pieca! Po 30 minutach w mieszkaniu już pachnie, a zrumienione warzywa czekają na zjedzenie. Cukinia robi się mięciutka, marchewka staje się słodka, wszystko pachnie ziołami i aż prosi o szybkie zjedzenie :) Nota bene, warzywa zniknęły tak szybko, że nawet nie zdążyłam ich sfotografować po upieczeniu ;) Ale zdjęcie z bloga Voracious Vander oddaje smak i aromat dania.
Ogródek ziołowy
... to moje marzenie, niestety, mieszkam w bloku i nie mam nawet balkonu.
Zainstalowałam sobie skrzynkę, w której mam najpotrzebniejsze w kuchni zioła: tymianek, bazylię, rozmaryn, oregano, miętę i melisę.
Jestem cholernie dumna z mojego mikroskopijnego kawałka ogrodu ;)
Zainstalowałam sobie skrzynkę, w której mam najpotrzebniejsze w kuchni zioła: tymianek, bazylię, rozmaryn, oregano, miętę i melisę.
Jestem cholernie dumna z mojego mikroskopijnego kawałka ogrodu ;)
Dip paprykowy według Kasi i Sebka
Nieśmiało rozpoczął się sezon na paprykę, a gdy cena tego warzywa trochę spadnie, nastaje czas, by zrobić zapasy dipu paprykowego. Jest doskonały do chipsów, grilowanych warzyw i mięs, a także stanowi fantastyczną marynatę do mięs.
Przepis dostałam od mojej Koleżanki Moni, ona z kolei dostała go od Kasi i Sebka, stąd nazwa ;)
Składniki: ( mi wyszło 18 słoików)
3 kg czerwonej papryki
3-4 ostre papryczki chili
3-4 główki czosnku polskiego ( nie polecam kupować czosnku chińskiego, bo jest po prostu OBRZYDLIWY, a chiński to ten dostępny w większości marketów)
1/2 szklanki oleju rzepakowego
1 szklanka octu spirytusowego
3 łyżeczki soli
1/2 szklanki cukru
3 liście laurowe
3 koncentraty pomidorowe (po ok 190g)
Potrzebne będą także: duży garnek (rosołowy), maszynka do mielenia (ew. blender, choć maszynka wygodniejsza), wiele malutkich słoików( np po koncentracie, dżemie, musztardzie). Mogą się przydać także rękawiczki jednorazowe - ochronią skórę przed działaniem kapsaicyny.
Sposób przygotowania:
Paprykę, czosnek i papryczki chili mielimy w maszynce ( uwaga na chili, bardzo piecze!) dostawionej do garnka, w którym będziemy gotować nasz dip. Dodajemy cukier, sól, olej i gotujemy, po pierwszym zagotowaniu dodajemy ocet, liście laurowe i koncentraty, dalej gotujemy do zagęszczenia ( jakieś pół godziny, na niewielkim ogniu często mieszając). W między czasie szykujemy, myjemy i suszymy słoiki. Z garnka stojącego na ogniu odlewamy po kolei do słoików (nalewamy do pełna) i każdy od razu zakręcamy. Wszystkie słoiki odwracamy i na noc zawijamy w ciepły koc. Na drugi dzień trzeba sprawdzić, czy wszystkie wieczka się zassały - jeśli tak, wtedy zawartość słoika jest bezpieczna.
Tak przygotowany cudowny dip, pikantny i czosnkowy, chowamy do spiżarki i spożywamy sami lub w gronie przyjaciół i rodziny :)
Przepis dostałam od mojej Koleżanki Moni, ona z kolei dostała go od Kasi i Sebka, stąd nazwa ;)
Składniki: ( mi wyszło 18 słoików)
3 kg czerwonej papryki
3-4 ostre papryczki chili
3-4 główki czosnku polskiego ( nie polecam kupować czosnku chińskiego, bo jest po prostu OBRZYDLIWY, a chiński to ten dostępny w większości marketów)
1/2 szklanki oleju rzepakowego
1 szklanka octu spirytusowego
3 łyżeczki soli
1/2 szklanki cukru
3 liście laurowe
3 koncentraty pomidorowe (po ok 190g)
Potrzebne będą także: duży garnek (rosołowy), maszynka do mielenia (ew. blender, choć maszynka wygodniejsza), wiele malutkich słoików( np po koncentracie, dżemie, musztardzie). Mogą się przydać także rękawiczki jednorazowe - ochronią skórę przed działaniem kapsaicyny.
Sposób przygotowania:
Paprykę, czosnek i papryczki chili mielimy w maszynce ( uwaga na chili, bardzo piecze!) dostawionej do garnka, w którym będziemy gotować nasz dip. Dodajemy cukier, sól, olej i gotujemy, po pierwszym zagotowaniu dodajemy ocet, liście laurowe i koncentraty, dalej gotujemy do zagęszczenia ( jakieś pół godziny, na niewielkim ogniu często mieszając). W między czasie szykujemy, myjemy i suszymy słoiki. Z garnka stojącego na ogniu odlewamy po kolei do słoików (nalewamy do pełna) i każdy od razu zakręcamy. Wszystkie słoiki odwracamy i na noc zawijamy w ciepły koc. Na drugi dzień trzeba sprawdzić, czy wszystkie wieczka się zassały - jeśli tak, wtedy zawartość słoika jest bezpieczna.
Tak przygotowany cudowny dip, pikantny i czosnkowy, chowamy do spiżarki i spożywamy sami lub w gronie przyjaciół i rodziny :)
A tak papryka zareagowała, że chcę ją wrzucić do maszynki do mielenia. Była wściekła !
Muffiny z truskawkami
W prawdzie sezon truskawkowy się już skończył, to ja wciąż mam zamrożone truskawy i chętnie z nich korzystam. To jedne z moich ulubionych owoców, głównie dlatego, że można je kupić tak naprawdę tylko przez maksymalnie półtora miesiąca w roku i nie mogą się znudzić jak banany czy jabłka. Poza tym są PYSZNE :)
Jednym z moich ulubionych przepisów z wykorzystaniem truskawek są muffiny z truskawkami.
Składniki:
2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
opakowanie cukru wanilinowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka mleka
100 g masła (do roztopienia)
1 jajo
ok 2 szklanki truskawek pokrojonych na cząstki
Ogólną zasadą przy robieniu muffinów jest osobne wymieszanie składników suchych, osobne - składników mokrych, a potem połączenie ich. Ale ja zwykłam łamać tą zasadę, a muffiny i tak wychodzą bajeczne!
A zatem: wsypuję mąkę, cukry, proszek do pieczenia, dodaję jajko, mleko i roztopione, ale lekko wystudzone masło. Lekko mieszam, ale niezbyt dokładnie, dosypuję pokrojone truskawki, kilka ruchów łyżką i ciasto gotowe.
Do pieczenia używam pojedynczych silikonowych foremek, których nie trzeba natłuszczać ani wykładać papierem. Przed upieczeniem wyglądają tak:
Wstawiam blachę do nagrzanego do ok 190 stopni C piekarnika i piekę ok 20 minut. Zawsze wychodzą!
Tak wyglądają po upieczeniu.
Z powyższych proporcji wychodzi ok 13-15 sztuk. Zależy jak dużo ciasta włożę do foremek.
A foremki mam dość standardowe, choć na zdjęciu mogą wyglądać na duże. Ale to dlatego, że piekarnik mam malutki ;)
Smacznego !
Jednym z moich ulubionych przepisów z wykorzystaniem truskawek są muffiny z truskawkami.
Składniki:
2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
opakowanie cukru wanilinowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka mleka
100 g masła (do roztopienia)
1 jajo
ok 2 szklanki truskawek pokrojonych na cząstki
Ogólną zasadą przy robieniu muffinów jest osobne wymieszanie składników suchych, osobne - składników mokrych, a potem połączenie ich. Ale ja zwykłam łamać tą zasadę, a muffiny i tak wychodzą bajeczne!
A zatem: wsypuję mąkę, cukry, proszek do pieczenia, dodaję jajko, mleko i roztopione, ale lekko wystudzone masło. Lekko mieszam, ale niezbyt dokładnie, dosypuję pokrojone truskawki, kilka ruchów łyżką i ciasto gotowe.
Do pieczenia używam pojedynczych silikonowych foremek, których nie trzeba natłuszczać ani wykładać papierem. Przed upieczeniem wyglądają tak:
Wstawiam blachę do nagrzanego do ok 190 stopni C piekarnika i piekę ok 20 minut. Zawsze wychodzą!
Tak wyglądają po upieczeniu.
Z powyższych proporcji wychodzi ok 13-15 sztuk. Zależy jak dużo ciasta włożę do foremek.
A foremki mam dość standardowe, choć na zdjęciu mogą wyglądać na duże. Ale to dlatego, że piekarnik mam malutki ;)
Smacznego !
Subskrybuj:
Posty (Atom)