poniedziałek, 9 lipca 2012

Zaopatrzenie - niedopatrzenie

Na co dzień zakupy spożywcze robię w Lidlu lub Biedronce. Kupuję tam mięso, nabiał, suche produkty , jak ryż, mąka, a także chemię domową, słodycze. Znacznie rzadziej kupuję w mniejszych sklepach osiedlowych, a już najrzadziej w super- i hipermarketach. Dlaczego?
1. Mam blisko do wyżej wymienionych.
2. Bardzo odpowiada jakość produktów tam sprzedawanych. (oczywiście nie wszystkich)
3. Nie ukrywam, że cena też gra rolę.

Warzywa i owoce kupuję w dyskontach, ale gdy nie wszystkie są tam dostępne lub ich stan pozostawia wiele do życzenia, wówczas udaję się na targ ( środa lub piątek) lub bazar.

Na szczęście latem i jesienią korzystam z przydomowego ogródka mojej Mamy oraz ogródka działkowego Babci. Rosną tam kabaczki, groszek, marchewka, selery, pory, szczypior, fasolka szparagowa, truskawki, poziomki, porzeczki czerwone i czarne, borówki, a w zasadzie jagody kaukaskie. Zawsze coś można z ogrodu przynieść.

Staram się, aby wszystkie moje potrawy opierały się o jak najprostsze składniki, dostępne w każdym sklepie. Czasem jednak lubię eksperymenty z kuchnią azjatycką, indyjską, na których potrzeby zaopatruję się w czasie "Tygodnia azjatyckiego" w Lidlu, lub przez internet.

A dlaczego "niedopatrzenie"? bo ostatnio wiecznie mi czegoś brakuje, czegoś zapominam, nie zapiszę na kartce, lub tej kartki po prostu nie wezmę na zakupy. Jako szczęśliwa "posiadaczka" małego dziecka niestety nie mogę w każdej chwili wyrwać się do delikatesów, aby kupić brakującą musztardę do szynki pieczonej lub cukier do ciasta... Na szczęście mam kochaną i cudowną Mamę, która często w drodze z pracy podrzuci mi jakiś drobiazg:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz